Dzień dobry, ja dzwonię z Googla….
Nie wiem, czy miałeś przyjemność odebrać już telefon i usłyszeć z drugiej strony słuchawki miły damski głos obwieszczający rewelację taką jak w tytule tego posta.
Ja miałem w ciągu ostatniego roku parokrotnie taką przyjemność 😉 Wszystko za sprawą tego, że prowadzę między innymi pewną stronę internetową. Nie swoją, stronę pewnej instytucji samorządowej, a konkretnie stronę małego Ośrodka Kultury i wszelkie tematy internetowo – webmasterskie są kierowane automatycznie do mnie. Stąd sam rozumiesz, że gdy w telefonie ktoś usłyszy zdanie typu „Dzień dobry, ja dzwonię z Googla”, odruchowo oddaje mi słuchawkę, jeśli tylko znajduję się w zasięgu wzroku.
Dzięki temu miałem przyjemność odbyć wiele interesujących i zarazem inspirujących rozmów, mających na celu przedstawienie mi „propozycji nie do odrzucenia” związanej z ze stroną Ośrodka Kultury.
W tym wpisie chcę przedstawić 2 takie perełki, które moim zdaniem naprawdę zasługują na publiczne wyróżnienie.
Zacznijmy więc od pierwszej perełki nawiązującej do tytułowej rewelacji.
Dodamy Pańską stronę do wyszukiwarki…
1. Telefon z Googla (tak, z Googla nie z Google – to nie jest mój wymysł ale autentyczny cytat z prawdziwej rozmowy).
Spokojne przedpołudnie, spokojnie robię to, co było zaplanowane na dany dzień, nic nie wskazuje na to, że spotka mnie coś niezwykłego.
Nagle dzwonek telefonu. Podnoszę słuchawkę raczej bez zbytniego zaangażowania w tą z pozoru prozaiczną czynność. Nie wiem jeszcze, że za chwilę moje życie i postrzeganie internetowego świata może zostać zburzone…
Mam już słuchawkę przy uchu i słyszę, że oto ktoś z samego Googla pofatygował się, żeby do mnie zadzwonić. Ogromne wyróżnienie wszak to jest. To nic, że panienka nie przedstawiła się ale przecież jakie to ma znaczenie, skoro dzwoni z samego Wielkiego G… Oczywiście nie znam jeszcze powodu tego wyróżnienia jakim jest ten niezwykły telefon ale…. To przecież „G” dzwoni, więc może chcą mi pogratulować jakiegoś osiągnięcia o którym sam nic nie wiem albo coś w tym rodzaju. (Staram się eliminować myśli negatywne na etapie ich powstawania, więc myśl o „banie” na stronie, łamaniu zasad itp raczej od razu została uśmiercona. A co, jak oczekiwać, to tylko dobrych rzeczy 🙂
Uprzejmie więc pytam w czym mogę pomóc (bo być może Wielkie G potrzebuje mojej pomocy – taka myśl też mi zaświtała przez moment 😉
Z drugiej strony miły głos oznajmia, że dzwoni do mnie, bo zauważyli, że moja strona nie jest dodana do Googla…
Zdziwienie…
Gdyby nie fakt, że rozmowa dotyczy strony istniejącej od kilku lat, być może pomyślałbym, że panienka ma rację i byłbym wdzięczny „G” za taką troskliwość w tej materii. Wszak mam kilka (ba, żeby tylko kilka!) stron, które nie zasługują na miano stron ze względu na fakt, że są to jakieś niedokończone pomysły, które mają zapisany „no index, no follow” dla robotów. W takim przypadku pomijając wszelkie inne okoliczności stwierdzenie o braku dodania strony do wyszukiwarki miałoby jakiś logiczny sens.
W przypadku jednak tej konkretnej strony jest to z gruntu błędne twierdzenie i automatycznie mój umysł przeszedł ze stanu pozytywnego oczekiwania najlepszego, do stanu węszenia przekrętu. Cóż za przepaść między tymi stanami… Zupełnie jak między stanem gazowym, a stałym 🙂
Propozycja stulecia 🙂
Pytam więc grzecznie, czy w związku z tym mają dla mnie jakąś propozycję 🙂
Jak zapewne się domyślasz miła pani propozycję miała i to z rodzaju tych nie do odrzucenia. Bardzo chętnie „dopiszą mnie do wyszukiwarki” (cytat) za symboliczną opłatą (chyba 300 zł netto) oraz spowodują, że strona będzie cały czas na pierwszym miejscu wyników wyszukiwania na słowo kluczowe jakim jest….. uwaga, uwaga…. nazwa mojej domeny 🙂 To oczywiście uczynią w magiczny sposób również za podobnie symboliczną opłatą…
Rozumiem, że firmy „pozycjonujące” szukają klientów itp. Rozumiem, że niektóre mają kryzys, bo coraz więcej osób samodzielnie pozycjonuje swoje strony i jest coraz bardziej świadoma niektórych praktyk pozycjonerów, które można określić jednym słowem: kant. Wszystko to rozumiem ale nie rozumiem, jak można być tak bezczelnym, żeby proponować komuś „usługę” bez jakiegokolwiek sprawdzenia strony.
Strona jest w domenie mgokmikstat.pl i najważniejsze dla niej słowa kluczowe to MGOK Mikstat. Znajdują się one w nazwie domeny, a co za tym idzie strona jest na pierwszym miejscu w tych słowach w Google niemal z automatu, bo konkurencja na tą frazę nie istnieje. Co więcej. Wiedzieli, że Ośrodek ma stronę (istniejącą wtedy już chyba ponad 2 lata) i była ona na pierwszym miejscu właśnie w tych słowach na które proponowali „pozycjonowanie”.
Nie wiem jak duża ilosć osób daje się na taki trick złapać. Właściwie słowo trick jest tu nie na miejscu. Powinno być raczej użyte słowo „Wałek” i to wałek szyty grubymi nićmi….
To oczywiście nie był telefon z google ale od jakichś cwaniaczków bazujących na ignorancji rozmówcy. Niestety nie znam nazw tych firm, bo jak sam rozumiesz nigdy do podpisania żadnej umowy nie doszło 🙂
Super hiper mega katalog czeka na Twoją stronę
2. „Dzwonię z firmy xyz, wysłaliśmy wczoraj do Państwa kuriera z umową i dziś powinien już być u was.”
Kolejna „perełka”. Sprawa dotyczy tej samej instytucji i żeby było zabawniej tej samej strony. Też telefon, też miły damski głos, choć tym razem nieco bardziej zdecydowany, w tonie nieco rozkazującym.
Myślę: Jaka umowa?
Po chwili słyszę wyjaśnienie: „Przedłużenie abonamentu na dodanie Państwa strony do (super hiper mega extra) katalogu skupiającego (super hiper extra) firmy. Mieliśmy już z Państwem podpisaną umowę w zeszłym roku ale właśnie kończy się Państwa abonament i musicie Państwo opłacić fakturę za kolejny rok. Kurier już jest w drodze.”
Zaraz, zaraz. Jaka umowa, jaki kurier, jaki katalog? To oczywiście myśli jakie przeszły mi przez głowę. Staram się przypomnieć sobie wszystkie fakty z poprzedniego roku związane ze wspomnianą stroną Ośrodka i ni w ząb nie mogę sobie nic takiego przypomnieć. W życiu nie dodałbym strony do żadnego badziewnego katalogu, a tym bardziej za pieniądze. Może jednak ktoś inny kiedyś coś takiego zrobił? Może ktoś wykupił abonament za jakaś gównianą pseudo usługę i zapomniał mi o tym powiedzieć? Myśli przyspieszają, a w słuchawce czuć presję (niezła taktyka).
Proszę więc grzecznie o przypomnienie mi kiedy taka umowa została zawarta i podanie adresu tego super hiper katalogu stron.
Panienka na to, że adres taki to a taki, a nie pamięta kiedy umowa zawarta została, bo mają wielu klientów. Nie jest to jednak ważne, bo wszystkie rozmowy mają nagrywane i nasza zgoda na usługę jest w ich bazie danych.
Proszę więc grzecznie o przesłanie mi tego nagrania oraz poprzedniej umowy, natomiast z „przedłużenia” nie skorzystamy. Wtedy panienka prawie wściekła wyrzuca z siebie „ale kurier już jedzie”. Ja na to, że niepotrzebnie 🙂
Wściekła panienka zakończyła rozmowę i wtedy wreszcie miałem czas na zerknięcie na ten super hiper wypasiony katalog. Niestety sytuacja miała miejsce kilkanaście miesięcy temu, więc nie pamiętam tego adresu, a niestety nie dodałem go do zakładek ani ulubionych. Katalog jednak był bardzo ciekawy. Postawiony w jakiejś dziwnej subdomenie i faktycznie, zawierał dane naszego Ośrodka. Adres i telefon. Potem nie sprawdzałem już czy zostały one usunięte czy nie ale nie ma to znaczenia.
Plaga ofert nie do odrzucenia.
Takich specjalistów od katalogów zaliczyłem kilku. Wszystkie super hiper itp. Bez wpisu u nich nie istniejesz w internecie. Ceny bardzo korzystne i symboliczne: od około 300 zł rocznie. Nic tylko brać i cieszyć się 🙂
Podobnie z telefonami z „googla”. Przykład z punktu 1 jest jednym z wielu. Takich rozmów też miałem przyjemność przeżyć więcej. Kolejne jednak już nie wzbudzały takich emocji i z raczej szybko były kończone (przez jedną lub drugą stronę).
Kilka lat temu przeżyłem temat katalogowy również na własnej domenie. Sytuacja była jednak o tyle ciekawa, że otrzymałem pismo wyglądające jak urzędowe, napisane po niemiecku, wysłane z Berlina, straszące, że w przypadku braku wpłaty 400 euro do tego to a tego dnia, zostanie wszczęte postępowanie komornicze… Ciekawostka polega na tym, że domena o którą chodziło dotyczyła sklepu internetowego z zabawkami, który to sklep nie istniał już od dwóch lat, a domena była martwa…
Świat jest pełny naciągaczy. Zastanawiam się jednak nad jednym. Czy takie rewelacyje oferty składane są tylko instytucjom czy firmą prywatnym również? Myślę, że również ale nie mam takiej pewności. Wydaje mi się jednak, że „łowcy” wolą brać na celownik instytucje, bo tam z reguły panowanie nad stroną nie spoczywa w rękach jednej osoby. Często też spoczywa w rękach osoby dość przypadkowej, np. zdolnego informatyka, który jednak z webmasterstwem ma niewiele wspólnego i nie jest świadomy pewnych mechanizmów działających na rynku usług internetowych zwiazanych z SEO.
Czy wszyscy są źli?
Czy zatem wszystkie fimy proponujące usługi pozycjonowania są bee?
Oczywiście, że nie. Jest wiele firm działających dla dobra klienta. Niestety jest też wiele, których jedynym zadaniem jest łapanie jeleni, często nieświadomych tego, że w tym ukladzie właśnie oni odgrywają rolę zwierzyny….
Czy dodawanie stron firmowych do katalogów branżowych ma sens?
Myślę, że na to pytanie nie znam odpowiedzi. Dużo zależy od branży, danej firmy oraz tego, czy „istnieje” w internecie na własną rękę. Podam przykład Panoramy firm.
Przed erą „internetową” PF była całkiem wartościową pozycją drukowaną i na pewno obecność w niej była dla firmy ważna. Wszak nie było szukajek google, facebooków czy innych sposobów pozyskiwania informacji o interesujących nas produktach i usługach. Wtedy to miało sens…
Czy dziś to ma sens?
Po pierwsze nie wiem czy PF ma dziś wersję drukowaną. Znam ją z wersji internetowej, która jest niczym innym jak wielkim, wielobranżowym katalogiem. Krótkie info ewentualnie za dopłatą link do Twojej strony. Koniec.
Czy taka forma reklamy działa?
Nie wiem. To zależy od potencjalnego klienta. Jak często zdarza się Tobie, potencjalny kliencie, szukać czegoś w bazie katalogu jakim jest choćby wspomniana Panorama firm? Częściej pytasz o coś szukajkę googlowską czy „panoramiczną”? Domyślam się, że Ty częściej używasz googlowskiej… a Twoi potencjalni klienci?
Jeśli Twoi potencjalni klienci częściej korzystają z „panoramicznej”, to wydatek kilkuset złotych rocznie może i jest uzasadniony… Jeśli jednak częściej korzystają z Google czy Facebooka, to te pieniądze wydane na istnienie w katalogu typu Panorama Firm są pieniędzmi bardzo nietrafnie zainwestowanymi…
To oczywiście jest moje subiektywne zdanie i mozesz się z nim nie zgodzić 🙂
Na koniec mam prośbę. Jeśli trafiłeś również na podobne „perełki”, „propozycje nie do odrzucenia” itp podziel się swoimi doświadczeniami w komentarzach albo, jeśli masz jakieś bardzo ciekawe i obszerne przypadki, skontaktuj się ze mną mailowo, np: kamiwro1@o2.pl może wspólnie poczynimy wpis na niniejszym blogu, taki specjalny 🙂
Wyszukano w Google przez frazy:
- google (10)