Motywy WordPress Monstroid 2 subiektywna recenzja
Już minęły chyba 2 miesiące od chwili, kiedy wszedłem w posiadanie nowego motywu do WordPress’a. Jest to skóra Monstroid2. Trochę się o niej nasłuchałem, jaka to rewelacja itp ale podchodziłem do tematu jej wykorzystania dokładnie tak, jak pies podchodzi do jeża. Z dużym dystansem i zachowaniem wszelkich środków ostrożności 🙂
Dystans ten był spowodowany wcześniejszymi doświadczeniami z motywami, które miały być takie świetne i tak bardzo uniwersalne, że można na nich zbudować niemal wszystko. Niestety okazywało się zazwyczaj, że coś co świetnie wygląda w materiałach promocyjnych, niekoniecznie jest takie wspaniałe w rzeczywistości. Te jakże mocno rozbudowane motywy (rzekłbym nawet Framework’i – platformy do budowania własnej strony w ramach pewnego schematu) nie przypadły mi do gustu i kojarzyły się z kolosami na glinianych nogach, przy czym te niestabilne, gliniane nogi symbolizowały ich wydajność w codziennym działaniu.
Z takim nastawieniem zabierałem się za zabawę z nowym Monstroid2.
Instalacja motywu w WordPressie
Na pierwszy rzut oka, wydawało się, że będzie podobnie. Po instalacji skóry (kombajnu właściwie), pojawiły się opcje dodatkowe, rekomendowane wtyczki, wymagane moduły itp. Dużo tego ale postanowiłem pójść na całość, tym bardziej, że strona która stała się miejscem docelowym wspomnianego Monstroida2 to witryna restauracji. Strona dziewicza, dopiero co postawiona na nowiutkiej bazie danych, żadnych naleciałości z przeszłości czy niepotrzebnych śmieci. Czyściutka instalacja.
Co mnie zdziwiło na początku procesu instalacji Monstroida2 to fakt, że zapytał, czy chce wybrać stronę predefiniowaną, dedykowaną jakiemuś konkretnemu serwisowi. Szybko ogarnąłem ilość dostępnych opcji i znalazłem coś dla restauracji. Oczywiście po wybraniu pojawiła się lista wtyczek potrzebnych do uruchomienia strony w pełnej funkcjonalności.
Monstroid 2 i sklep internetowy.
Tym razem nie wybierałem wszystkiego jak leci. Odpuściłem Woocommerce z wszystkimi przyległościami, bo z założenia strona nie będzie sklepem. Właściciel restauracji nie przewiduje sprzedaży swoich dań on-line więc nie ma sensu niepotrzebnie obciążać strony funkcjonalnością, która nie będzie wykorzystywana. Zainstalowałem wszystko oprócz sklepu internetowego.
Cały proces, choć dość rozbudowany, przebiegł nad wyraz sprawnie. Nawet WordPress nie wypluł żadnych błędów (stawiając stronę mam włączony tryb debugowania, żeby widzieć co się ewentualnie sypie. Możesz to zrobić w pliku wp-config.php zamieniając wartość „false” na „true” w linijce:
- define(‚WP_DEBUG’, false); (domyślna wartość)
- define(‚WP_DEBUG’, true); (nowa wartość)
Przydatna rzecz.)
Jako, że nigdy wcześniej nie używałem tego motywu, postanowiłem zassać treści poglądowe. Wpisy, strony, media i wszystkie takie, które są skonfigurowane dla tej templatki (w moim przypadku była to wersja Resto dedykowana dla restauracji – cóż za zbieg okoliczności 😉
Myślałem, że będzie kiepsko…
Spodziewałem się, że strona, taka demówka, będzie mocno zamulała. Myślałem, że edycja poszczególnych stron serwisu będzie tak męcząca, jak we wcześniejszych kombajnach, z którymi miałem do czynienia.
Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że strona nawet żwawo sobie działa, a edycja zdefiniowanych stron przebiega szybko i nie wykazuje tendencji do długiego „myślenia” w chwilach zapisywania zmian.
Duże możliwości edycji, personalizacji i szybkość działania.
Kolejny plus, to faktycznie bardzo rozbudowana edycja wszelkich elementów umieszczanych na stronie. Oczywiście modułowa budowa bardzo przyspiesza tworzenie strony, a ilość dostępnych modułów jest naprawdę zadowalająca, żeby nie użyć określenia: lepsza niż myślałem 🙂
Po kilkudziesięciu minutach zbudowałem sobie stronę wyjściową, porozmieszczałem na głównej moduły stosownie do swoich oczekiwań, podmieniłem obrazki domyślne na te, które będę wykorzystywał w docelowym projekcie. Dodam tylko, że nie przywiązywałem wagi do ich optymalizacji, bo na stronie miałem zainstalowany WP Smush, który samodzielnie optymalizuje dodawane obrazy – pod warunkiem, że są lżejsze niż 1 MB, bo takie obsługuje w wersji darmowej.
Opublikowałem poczynione modyfikacje i moim oczom ukazała się całkiem ciekawa strona. Szkielet zbudowany faktycznie sprawnie, z dużymi możliwościami jego edycji. Generalnie nic tylko się cieszyć. wszak czego można chcieć więcej od motywu (właściwie Frameworku).
No właśnie. Czego chcieć więcej….
Strona wszak ma nie tylko efektownie wyglądać ale i powinna sprawnie, szybko i płynnie działać. Czyż nie tak?
Optymalizacja strony
Żeby sprawdzić jak mój „nowy twór” zaprezentuje się w testach wydajnościowych, sprawdziłem go w GTmetrix…
Gdy ten wypluł mi wyniki testu nieco pobladłem… PageSpeed Score na poziomie 9 pkt z 100 pkt możliwych, YSlow Score na poziomie 33 pkt ze 100 pkt możliwych.
Nic tylko się ciąć 🙂
Zanim jednak wykonałem tak radykalne i raczej nieodwracalne kroki, sprawdziłem w wynikach co stronę tak naprawdę boli. Strona nie była jeszcze „cacheowana”, nie była optymalizowana w kontekście kodu, więc mogła mieć kiepskie wyniki.
Dałem ciała…
Po krótkiej analizie okazało się, że największy problem jest z obrazkami ale nie z ich optymalizacją (wszak były zoptymalizowane w chwili ich dodawania), a z ich skalowaniem. Na stronie głównej miałem kilkanaście zdjęć wielkości około 200 – 300 px, miniatury, które dodałem jako duże obrazy, a nie jako miniatury.
Motyw jest responsywny, więc sobie przeskalował tak jak potrzebował. Problem był jednak w tym, że to ja dodawałem obraz w szerokości 1920 px, a wyświetlał się on w szerokości około 200 px. Moja wina, mój błąd…
Dodawanie obrazków ręcznie skalowanych.
Prosta czynność polegająca na dodaniu ręcznie zoptymalizowanych i przeskalowanych obrazków spowodowała, że w kolejnym teście niekorzystny (cóż za łagodne określenie) wynik 9 pkt zamienił się w bardziej budujące 45 pkt. Potem standardowa optymalizacja wg wytycznych GTmetrix, dopieszczenie pozostałych obrazków na głównej pod względem wagi (i wielkości też), uruchomienie wtyczki do cache’owania (WP Super Cache) oraz wtyczki do optymalizacji kodów Java, CSS (Autoptimize), konfiguracja powyższych i proszę. Wynik testów kombajnu przeszedł moje oczekiwania. Strona w trakcie budowy (czyli zawiera włączone wszystko co jest możliwe, bo nie wiem jeszcze które wtyczki wykorzystam na stronie w wersji ostatecznej), notuje wyniki w GTmetrix na poziomie ponad 90 pkt na 100 możliwych w PageSpeed Score, a niewiele mniej w YSlow Score 🙂
(Żałuję, że nie zrobiłem dla porównania screenu przed optymalizacją. Byłby dowód w celach badawczych. Kiedy optymalizowałem Monstroida2 nie planowałem napisania tego artykułu, bo nie bardzo wierzyłem w to, że da się tak dobre wyniki osiągnąć na stronie zbudowanej za pomocą kombajnu. Moja wina, żałuję.)
Bardzo pozytywne zaskoczenie.
Naprawdę jestem pod dużym wrażeniem tego „Mechanizmu do Tworzenia Stron” jakim jest Monstroid2. Być może jest to moje subiektywne odczucie ale zasługuje on na promowanie choćby z tego powodu, że kładzie kres opiniom o „zamulaniu” stron zbudowanych w oparciu o takie rozwiązania (jeśli nie wierzysz, że takich opinii jest więcej, przeanalizuj teksty z internetów na temat innych motywów a’la Framework).
Tutaj link do strony, którą buduję w oparciu o ten motyw. Strona jest „w trakcie budowy” więc zmienia się z dnia na dzień. Nie wiem na jaką wersję trafisz w momencie, kiedy będziesz czytać ten tekst Jakakolwiek jednak by ona finalnie nie była, będzie ona właśnie w oparciu o Monstroida 2 postawiona.
Panie, motyw to musi być uszyty na miarę, nie jakiś tam gotowiec…
Już słyszę uszami wyobraźni niezwerbalizowane często komentarze, że jak chcesz mieć super motyw, to musi on być dedykowany, napisany na zamówienie i takie tam pierdoły…
Ujmę to tak. Ja traktuję WordPressa jak klocki lego. Dla mnie jest to narzędzie użytkowe. Służy ono realizacji określonych zadań. Jeśli mam możliwość kopić motyw, który kosztuje sporo mniej niż 100$ i daje mi on obietnicę (pokrytą faktami w tym przypadku) na spełnienie moich oczekiwań, to nawet nie biorę pod uwagę możliwości zamówienia u kogoś motywu szytego na miarę. Po pierwsze z powodu kosztów takiego rozwiązania (dobry, funkcjonalny motyw nie będzie tani), po drugie czasu potrzebnego na zrealizowanie takiego dedykowanego projektu, po trzecie ze względu na fakt, że ponad 99% ludzi odwiedzających daną stronę i tak nie będzie miało bladego pojęcia, że stoi ona na motywie dedykowanym, za którego właściciel zapłacił majątek… No chyba, że mówimy o kwestiach wizerunkowych i propagandowych. Jeśli takie jest Twoje podejście do kwestii strony www, to prawdopodobnie nie zawracasz sobie głowy WordPressem, tylko zamawiasz rozwiązanie dedykowane dla Ciebie, płacisz kilkanaście czy może kilkadziesiąt (a dlaczego nie) tysięcy złotych za rozwiązanie często mniej elastyczne niż WordPress i cieszysz się ze swej „unikalności” 🙂
Przepraszam za sarkazm ale nie mogłem się powstrzymać 🙂
Monstroid 2 okazał się świetny!
Mam kilka wybranych przez siebie motywów. Każdy z nich ma pewne ograniczenia ale zupełnie spokojnie radzi sobie z rolą jaką pełni na danej stronie. Do tej pory nie miałem ulubionego „kombajnu”. Nie lubiłem ich z powodów, o których już wspominałem. Być może trafiałem na takie „kloce” lub nie potrafiłem ich dobrze zoptymalizować. Nie wiem. Kilkukrotnie spróbowałem i odpuszczałem. Może cienki bolek jestem albo autorzy testowanych wcześniej motywów nie przyłożyli się do kwestii ich optymalizacji. Nie mnie osądzać.
W przypadku Monstroid2 sytuacja naprawdę przerosła moje oczekiwania. Jestem pod wielkim wrażeniem tej „produkcji”, choć mam świadomość, że w niektórych przypadkach i tak będę wykorzystywał inne rozwiązania. Wykorzystuję je od dawna i będzie mi łatwiej i szybciej zrobić coś po raz kolejny niż tworzyć układankę od nowa.
Mimo wszystko Monstroid2 dołącza do pierwszej trójki moich ulubieńców i szczerze mówiąc, gdyby nie fakt, że na inne motywy mam wykupione dożywotnie multilicencje, mógłby zająć on w chwili obecnej nawet miejsce pierwsze na mojej subiektywnej liście ulubionych skór do WordPressa.
Właśnie ze względu na swoją uniwersalność (której wcześniej się bałem) i możliwość dostosowania się niemal do każdego rodzaju strony. Począwszy od bloga, przez stronę firmową, na sklepie internetowym kończąc (jest w pełni kompatybilny z Woocommerce).
To, co najbardziej mnie w nim jednak zaskoczyło na plus, to podatność na optymalizację. Można na nim zbudować naprawdę sympatycznie działającą stronę internetową.
Chłopaki (i dziewczyny) z TemplateMoster w tym przypadku naprawdę przyłożyli się do swojego flagowca. Pełen szacunek dla nich.
Mostroid 2 od środka.
Poniżej kilka zrzutów z procesu instalacji Monstroida2 oraz jego konfiguracji.
Dlaczego to nie jest poradnik instalacji motywu?
Zaczynając pisać ten tekst, miałem wizję, że będzie on czymś w rodzaju poradnika. Że pokażę jak go zainstalować, co gdzie kliknąć itp. Doszedłem jednak do wniosku, że nie uczynię tego. Proces instalacji jest banalnie prosty, przez wszystkie etapy jesteś prowadzony za rączkę (uważaj jednak jeśli masz na stronie włączony jakąś wtyczkę odpowiedzialną za bezpieczeństwo np. All In One Wp Security, wyłącz ją, bo nie zainstalujesz automatycznie potrzebnych pluginów).
Zważywszy na to, że w jednym z poprzednich wpisów dość krytycznie wypowiedziałem się do tego typu „kombajnów”, postanowiłem przyznać się do błędu, co czynie niniejszym artykułem. Tak, myliłem się. kombajny (Frameworki czy jakkolwiek je nazwiesz), mogą być udane. Ta skóra jest właśnie taka. Udana.
Już tak zupełnie na zakończenie.
Masz rację. Linki do skóry są linkami partnerskimi. Za stary jestem na to, żeby udawać, że jest inaczej, a wszystko robię „dla dobra ogółu” 🙂 Poświęciłem na napisanie tego tekstu kilka ładnych godzin, (a powieściopisarz ze mnie raczej kiepski), uważam więc, że jest to czysty, uczciwy układ. Pokazuję Tobie rozwiązanie dla Twojego problemu (brak pomysłu na motyw, który możesz wykorzystać na wielu stronach). Robię to, bo uważam, że o tym motywie warto napisać (to jest pierwsza subiektywna recenzja na tym blogu, choć o motywach do WordPressa znajdziesz tu info w wielu miejscach). Dlatego też mam nadzieję, że jeśli motyw cię zainteresował, wejdziesz w jego posiadanie właśnie za pomocą linku poniżej. Wszak nic nie tracisz, a sprawisz, że pewna część kwoty wydanej na jego zakup, pozostanie w Polsce i dzięki temu w naszym kraju zwiększy się ilość pieniędzy na rynku, a to z kolei wpłynie pozytywnie na koniunkturę 😉
Tymczasem pozdrawiam i do następnego razu.
Wyszukano w Google przez frazy:
- optymalizacja wordpress (25)