Ciekawe doświadczenie
Minął miesiąc od ostatniego wpisu na blogu i zapewne wydaje Ci się, że zapadłem w sen zimowy.
Fakt, ostatnie dwa tygodnie grudnia upłynęły pod znakiem lenistwa ale wcześniej ciężko pracowałem.
W tym wpisie chciałbym podzielić się z Tobą pewnymi obserwacjami.
Otóż jakiś czas temu zostałem zapytany czy znam kogoś, kto może poprowadzić szkolenie z zakresu podstaw komputera i internetu dla grupy emerytów czyli dla osób tak zwanych 50 Plus.
Do odważnych świat należy.
Oczywiście powiedziałem, że znam i że to właśnie ja jestem tym kimś. Powiedziałem tak, chociaż nigdy w życiu nie prowadziłem szkolenia z tego zakresu ale od wielu lat kieruję się zasadą, że jeśli pytają się czy coś potrafię, to mówię, że potrafię, a potem muszę we własnym zakresie nauczyć się tego wszystkiego co powiedziałem, że potrafię. Dobra zasada, bo dzięki niej nie uciekają okazje do robienia czegoś często bardzo ciekawego.
Podjąłem wyzwanie i przygotowałem sobie konspekt takiego kursu.
Chciałem, żeby uczestnicy wynieśli coś z tego szkolenia (i wcale nie mam na myśli komputerów z sali informatycznej 😉 Poszperałem w sieci i znalazłem wiele programów takich szkoleń. Zdecydowana większość z nich koncentrowała się na podstawach obsługi komputera oraz podstawach pakietów biurowych.
Dlaczego?
Zadałem sobie pytanie, dlaczego osoby w wieku 50, 60 czy nawet 70 lat, które nigdy wcześniej nie czuły potrzeby wykorzystywania komputera miałyby nagle zacząć tego potrzebować? Co będzie ich głównym motywatorem, żeby poświęcili 20 godzin na obcowanie z czymś, co często budzi ich niepokój i obawy?
Odpowiedź przyszła sama. Tym motywatorem jest chęć „bycia w kontakcie”. To potrzeba usłyszenia i zobaczenia swoich dzieci i wnuków, które często mieszkają poza granicami naszego kraju i przyjeżdżają do babci czy dziadka raz w roku.
Drugim motywatorem, który odkryłem już w trakcie kursu, była potrzeba dostępu do informacji innych niż te, które oferuje telewizornia. Tego jednak nie wiedziałem przygotowując materiały do szkolenia.
Kluczem więc okazało się stwierdzenie „Być w kontakcie” i to na nim oparty został cały materiał szkolenia.
Nie doceniamy tego co mamy.
Czytając ten tekst pewnie zastanawiasz się co w tym takiego niezwykłego, przecież wystarczy wejść w internet i gotowe.
Dla Ciebie jest to sprawa banalna. Dla kogoś, kto nigdy tego nie robił jest to wyzwanie! Takich osób na tym szkoleniu była większość. Na 35 uczestników około 20 nigdy nie miało kontaktu z internetem a 10 osób nigdy nie miało w swoim życiu do czynienia z komputerem!
Praktyczne podejście do tematu.
Na samym początku założyłem jedno: nie będzie to kurs podstaw komputera. Będzie to kurs podstaw internetu a komputer potraktujemy jako narzędzie, które pomoże nam zrealizować nasz cel, czyli w miarę sprawne korzystanie z wyszukiwarek, YouTuba, Skypa, GG, serwisów społecznościowych.
To był strzał w dziesiątkę. Okazało się, że dla większości uczestników faktycznie te elementy stanowią o wartości komputera. Dla nich jest on zwykłym narzędziem dzięki któremu będą mogli pogadać z wnukiem widząc go na ekranie swojego laptopa lub pc-ta.
Takie podejście do sprawy spowodowało, że z grupy 35 osób do końca kursu dotrwało 33 osoby. Należy dodać, ze szkolenie było darmowe dla uczestników bo mieli sponsora, który finansował całość, więc nie było elementu motywacyjnego o nazwie: wydałem pieniądze, więc tak czy siak będę przychodził.
Wielka satysfakcja.
Największą satysfakcją jaką czułem była ta wynikająca z faktu, że osoba, która na początku bała się włączyć komputer, potem samodzielnie założyła sobie skrzynkę pocztową i cieszyła się jak małe dziecko, że może wysyłać do kogoś maile.
Widziałem jak ponad 70 letnia pani korzysta z map google, z funkcji „Street View” i chodzi po Paryżu z uśmiechem na twarzy takim, jaki ma mała dziewczynka kiedy dostanie coś pysznego i delektuje się tym jedząc powoli, żeby starczyło na dłużej…
Co to ma wspólnego z WordPressem?
Jaki związek mają te moje spostrzeżenia z tematyką tego bloga? Co to wszystko ma wspólnego z WordPressem, programami partnerskimi, produktami informacyjnymi itp?
Ma. Powiem więcej. Ma ogromny.
Wszystkie te wymienione w poprzednim zdaniu elementy są TYLKO narzędziami. To są narzędzia. Takie same jak wiertarka…
Pozwól, że zadam Ci pytanie.
Jeśli chcesz powiesić coś na ścianie i musisz wkręcić kołek rozporowy, to potrzebujesz mieć dziurę w ścianie. Prawda?
Dziurę zrobisz za pomocą wiertarki, chyba, że potrafisz w jakiś magiczny sposób spowodować powstanie dziury inną metodą. Załóżmy jednak, że potrzebujesz wiertarki.
Załóżmy, że nie posiadasz jej i musisz ją kupić. Wybierasz się do sklepu na poszukiwanie urządzenia ale tak naprawdę nie jest ci ono potrzebne bezpośrednio. Potrzebujesz wspomnianej wiertarki pośrednio. Jako narzędzia do zrealizowania Twojego celu jakim jest DZIURA w ścianie…
Czy naprawdę potrzebujesz tej dziury?
Raczej nie. Nie potrzebujesz dziury jako takiej. Potrzebujesz jej, żeby wkręcić w nią kołek na którym zawiesisz np. obraz…
Czy potrzebujesz tego obrazu?
Jeśli jesteś facetem, to prawdopodobnie nie aż tak bardzo… załóżmy jednak, że masz żonę, która koniecznie chce mieć obraz na ścianie a Ty chcesz, żeby ona była zadowolona… albo żeby dała ci spokój i nie wierciła ci w brzuchu dziury 😉 o ten obraz przez kolejne dwa tygodnie.
Prawdziwe motywacje.
I to jest właśnie to, co jest Twoim motywatorem. Nie wiertarka, nie dziura, nie obraz. Chęć sprawienia radości komuś innemu lub pragnienie świętego spokoju.
Odnieśmy teraz te spostrzeżenia do naszych „narzędzi internetowych”. Czy my ich faktycznie potrzebujemy?
Jestem przekonany, że nie jako samych narzędzi w sobie. Jestem pewny, że potrzebujemy ich po to, żeby dzięki nim osiągnąć jakieś nasze cele. Nie dla wszystkich jednak te narzędzia zadziałają. Zadziałają dla każdego, kto oprócz tego, że wie jak ich używać, wie również dlaczego ich ma użyć.
Ilu znasz ludzi, tak zwanych majsterkowiczów, którzy kupują często bardzo drogie narzędzia ale wykorzystują zaledwie niewielki procent ich możliwości? Mają pięknie wyposażone warsztaciki ale najczęściej siedzą w nich zastanawiając się nad tym co by jeszcze można dokupić, a ich majsterkowanie ogranicza się często do przykręcenia śruby kilka razy w roku?
Są oni tak skoncentrowani na samych narzędziach, że brakuj im czasu na ich wykorzystywanie w praktyce.
Jest również inna grupa majsterkowiczów. Mniej liczna. Gorzej wyposażona. Dysponująca mniejszą bazą narzędziową ale wykorzystująca 120% jej potencjału. Traktują narzędzia jako narzędzia a nie jak złotego cielca, któremu oddają hołd… Dzięki temu osiągają więcej, w krótszym czasie i mniejszym nakładem środków…
Czy ja mówię o majsterkowaniu czy o czymś więcej?
Samodzielnie zdecyduj. Wyciągnij wnioski samodzielnie, bo tylko wtedy w nie uwierzysz. Tylko Twoje własne przemyślenia będą dla Ciebie wartościowe bo będą one naprawdę Twoje.
Wspomnę jeszcze tylko o tym, że uczestnikom kursu tak się spodobał jego praktyczny charakter, że zrobili sobie małą imprezkę na jego zakończenie i dostałem kilka zdjęć, które pozwalam sobie zamieścić poniżej 😉